?PRZY PŁYW, OD PŁYW? – FEDRA OD RACINE, CYD OD CORNEILLE?A

Jazda stawała się coraz szybsza i coraz bardziej płynna zarazem. Pokryta cienką warstwą śniegu nawierzchnia drogi nie stawiała oporu dla kół zgrabnego auta Fedry. Cichy upływ czasu i przestrzeni skłaniał ją do poddania się napływającym myślom. Kłótnia z mężem kolejny raz zakończyła się trzaśnięciem drzwiami. ?Nie wolno Ci tak reagować. Nie wolno Ci krzyczeć? – powtarzała bezdźwięcznie oddalając się od domu. Zakręt po zakręcie, jeszcze kawałek, jeszcze chwila, a znajdzie się w bezpiecznym miejscu. Jedynym wypełnionym pokojem miejscu na ziemi od dnia, gdy wyszła za Cyda. Zaczerwienione oczy, pragnąc odpoczynku Fedra marszczyła coraz ciaśniej. Z odtwarzacza rozbrzmiały pierwsze, ciche dźwięki muzyki. Mijane po obu stronach ulicy domy przywoływały nić uspokojenia. Raz jeszcze uległa pokusie przymknięcia oczu na krótką chwilkę. Poczuła ulgę i z niechęcią zmusiła się do ich otwarcia. Drzewa, domy. Kiedy zobaczy ten, którego widoku z utęsknieniem oczekuje? Wie doskonale. Już niedaleko. Właśnie w tym miejscu, z którego spostrzega już biegnące w przydrożnym wąwozie kolejowe tory, Fedrę dogania świadomość błędu popełnianego po raz kolejny. Myśl ta niemal fizycznie odczuwana, wydobywa z zaciśniętego gardła dźwięk cierpienia. Oczy bezwiednie zalewają się łzami. Fedra nie chce już myśleć. Wyłącza się. Nabierając coraz większej prędkości samochód wiedzie ją ku ukojeniu. Ale to jest w całej pełni złe. Powinna wrócić, nie powinna wyjeżdżać, już nie jest zła, już pamięta jak bardzo kocha Cyda i już wie jak bardzo on kocha ją. Łagodna muzyka wypełnia wnętrze pojazdu. Fedra rozluźnia swoje ciało, płynie, przymyka oczy. Spada!

Niedopita kawa na kuchennym stoliku przypomina pustkę pozostawioną po zakończonej przed chwilą kłótni. Rozzłoszczony mężczyzna przemierza szybkim tempem kolejne pomieszczenia domu do momentu, gdy szlak brutalnie urywają zamknięte drzwi wyjściowe. Odwraca się i podąża tą samą trasą w przeciwnym kierunku. Umysł Cyda pracuje teraz na wysokich obrotach. W tej chwili nic nie może go rozpraszać, sprawa jest zbyt nagląca. Ukochana żona wybiegła i nie oglądając się za siebie odjechała. Znowu. Kolejna próba rozmowy na temat wyjazdu skończyła się tak samo. Cyd musi rozwiązać ten konflikt raz na zawsze. Rodzina za granicą potrzebuje go natychmiast. Ale Fedra nie zgodzi się z nim pojechać. ?Muszę jechać sam – postanawia – Fedra znakomicie poradzi sobie sama, jestem przekonany? – jego umysł wtłacza tę myśl krwioobiegiem aż do serca. Kolejny puls mięśnia sercowego wypiera ją z powrotem i przywołuje żywą emocję. Dokąd Fedra jedzie zawsze, kiedy się pokłócą? I dlaczego w tamtym miejscu odnajduje spokój, którego w ich wspólnym domu daremnie szukać? Cyd postanawia znaleźć odpowiedzi na te pytania natychmiast. Teraz nie może już skupić się wyłącznie na pomaganiu rodzinie, oddalonej o ponad dwa tysiące kilometrów stąd. Teraz obowiązek zostanie odsunięty na drugi plan. Cyd pospiesznie dopada ustawiony pod domem samochód. Kątem oka spostrzega jak w końcu długiej ulicy auto Fedry skręca w prawo. Natychmiast puszcza się w jej kierunku. Jedzie dużo szybciej niż zezwala na to kodeks drogowy, ale dzięki temu widzi już z oddali samochód, którym porusza się jego żona. Trudne wybory Cyd odkłada na później, jedynym celem jest teraz dogonić Fedrę i zapewnić ją o swojej miłości i wsparciu. Z tą myślą Cyd mija kolejne zakręty i z ciągle kurczącej się między nimi odległości obserwuje ruchy Fedry. Z coraz większym niepokojem patrzy na niepewnie poruszający się po drodze samochód, który następnie zjeżdża na lewo, mieści się idealnie między przydrożnymi wierzbami i wpada w kilkudziesięciometrowy wąwóz, na którego dnie widać sieć trakcyjną i tory. Cyd natychmiast zatrzymuje się na poboczu. Zdąża zobaczyć jeszcze samochód Fedry roztrzaskujący się o zbocza i staczający się na samo dno.

Inspiracja: A. M. Jopek, ?Przypływ, odpływ, oddech czasu?.

Cel: Stworzenie zarysu charakterystyki kreacji dramaturgicznych francuskiego klasycyzmu: Pierre?a Corneille?a stawiającego swych bohaterów przed wyborem między osobistymi uczuciami a ciążącymi nań obowiązkami, wzbudzającymi w nich wolę walki i męstwo oraz Jean?a Baptiste Racine, który tworzył postacie dramatu, pełne ludzkich słabości, targane namiętnościami, prowadzącymi ich do bolesnych wyrzeczeń i cierpienia.

Leave a comment

You must be logged in to post a comment.