GRECKA KOLEBKA DRAMATURGII

Dramat starogrecki wywiódł się z obyczajowości ówczesnego ludu. Za pierwsze scenariusze dramatyczne zostały uznane mity, historie o bohaterach zmagających się z przeciwnościami mocy władających ludzkim losem, żywiołami natury, także z ziemskimi wrogami i własnymi słabościami. Mity przedstawiają proste, czytelne dla ludzi emocje. Przez wieki były inspiracją dla tworzenia dzieł teatralnych właśnie dlatego, że poruszały problemy bliskie i mocno oddziaływujące na emocje ludzkie. Tak jak kiedyś Antygona cierpiała z powodu przeciwstawienia się woli królewskiej tak i teraz sprawy społeczne poruszane we współczesnych dramatach wywołują podobne, mocne wrażenia. Tak samo jak Nike cierpiała po stracie synów, tak dziś każda matka odczuje ten bój równie mocno. Odys, który umiera z tęsknoty do tak dawno opuszczonej ojczyzny. Ikar, który pragnie ciągle wzlecieć wyżej. Edyp, który przegrywa walkę z przeznaczeniem i zgodnie z nim nieświadomie zabija swojego ojca i zostaje mężem swojej matki. Oni wszyscy zostaną przez nas zrozumiani, ich emocje zostaną zrozumiane, zostaną tak samo dobrze odczytane i poruszą odbiorców. Mimo, że często staramy się uciec jak najdalej od tych klasycznych scenariuszy wydarzeń, nadal są nam one bliskie i nie sposób odebrać im ich uniwersalnego znaczenia.

Warto wspomnieć, że we współczesnym dramacie, nawet w niewielkich etiudach (czyli ćwiczeniowych formach krótkich scen teatralnych) wciąż podkreśla się konieczność występowania konfliktu. Każda scena, by była ciekawa, musi zawierać zmaganie, czy problem. Wydaje się, że ten model wzięty został właśnie z pierwszych form dramatu klasycznego, wywodzącego się z opowieści mitologicznych.

Znany nam sposób urządzenia dramatu antycznego z podziałem na chór i koryfeusza, czyli przewodnika, wziął swój początek z pieśni obrzędowej na cześć Dionizosa, czyli z dytyrambu. Koryfeusz, prowadzący pierwotnie dialog z chórem, stanowił fazę początkową późniejszego aktora. Ostatecznie uznaje się, że pierwszego aktora wprowadził na scenę Tespis w VI w. p.n.e. Ten jeden człowiek odtwarzał kolejno role poszczególnych postaci, wciąż przeplatanych występami chóru. Kolejnego aktora dodał Ajschylos. Trzeciego natomiast Sofokles. I na tym koniec! Sceny, które nie mogły się obyć bez większej ilości aktorów opowiadał chór. Istotne znaczenie miał także styl Eurypidesa, który rozpoczął ograniczenie roli chóru, a wysunięcie na plan pierwszy aktorów z ich umiejętnościami.

Antyczne przedstawienia posiadały swoisty porządek, choć nie był to podział na akty i sceny, jak obecnie. Spektakl rozpoczynał się zapowiedzią jednego z aktorów, zwanym prologos. Właściwa część była jednak rozpoczynana śpiewem chóru – parodos. Następnie aktorzy odgrywali poszczególne epizody – epeisodia, przedzielane przez występy chóru – stasimon, komentującego wydarzenia sceniczne. Spektakl kończył również chór, odśpiewując tak zwany exodos.

Rola chóru przy pierwszych formach teatralnych była ogromna, wręcz nieodzowna. Pierwsze spektakle komediowe odgrywano na zasadzie sprzeczki prowadzonej przez dwie części chóru. Przedstawiono więc konflikt dwóch stanowisk, jakby chóry stanowiły zaczątek późniejszych dwóch aktorów. W dramacie chór odgrywał zdecydowanie główną rolę. To on zwracał się bezpośrednio do widza. Celem działania jego było opowiedzenie, skomentowanie akcji dziejącej się na scenie. Tak jakby widz po każdym epizodzie potrzebował wyjaśnienia.

Jak bardzo różni się ten model od współczesnego. Obecnie najczęściej nie stosuje się żadnego komentarza spektaklu, czy to przed, w trakcie, czy po zakończeniu widowiska. Nikt w teatrze nie ogłasza nam jak będzie treść spektaklu i nie wyjaśnia znaczenia poszczególnych scen. Współczesny teatr odszedł od tego całkowicie. Konieczne ogłoszenia przekazywane są widzowi z głośników, by uniknąć wychodzenia na scenę kogokolwiek, kto miałby przemówić bezpośrednio do widza. Odbiorca patrząc na scenę, czy jakiekolwiek inne miejsce odgrywania spektaklu, ma czuć się jakby spoglądał na obcy świat. Oddalony i niemożliwy do cielesnego przeniknięcia. Jak w telewizji, choć to coś zupełnie innego. W teatrze czuć przecież obecność żywego człowieka, a także istnienie ściany rozdzielających nas od aktorów. Mamy możliwość obserwowania, z wnioskami i przemyśleniami pozostawieni zostajemy sami. Nikt nie będzie trudził się, by cokolwiek nam wyjaśniać. Spektakl z założenia jest czytelny dla odbiorcy. Pociąga mnie w teatrze ta magia?

Leave a comment

You must be logged in to post a comment.